Zawsze w jej oczach każdy jest górą, a w oczach innych, ona jest nikim. Zawsze myśli o ludziach dobrze, a i tak ludzie tego nie doceniają. I nigdy nie powie "jakie to świnie!", nigdy nie odszczeka się na ostry komentarz. Myśli, że po prostu nie zasługuje na miano osoby z dobrym sercem i czystym sumieniem. Idzie przez życie spokojnie, pomimo wszelakich docinek. Pomimo, że inni z niej wyszydzają. Cieszy się z wszystkiego co ją otacza. Jest jednak wrażliwa.. Może nie okazuje tego, ale za każdym razem, każdego dnia zdarza jej się uronić kilka łez. Jest z tych, którzy po upadku szybko się podnoszą. Jednak nic nigdy nie dobiło jej tak mocno, jak rodzinna sytuacja...
-Rose, skarbie...-rozległ się z kuchni delikatny, lecz poważny głos mamy
-Tak mamo?-odpowiedziała jej córka z salonu, po czym weszła do kuchni
-Ja i tata musimy ci coś powiedzieć-powiedziała jeszcze poważniej niż przed chwilą
-No więc mówcie..-patrzy na rodziców, spokojnie siadając przy stole
-Ciężko będzie nam to powiedzieć. Głównie ze względu na ciebie. Pamiętaj, że oboje cię mocno kochamy..-zaczął jej tata
-Tato, co ty mówisz? O co chodzi? Rozwodzicie się?-pyta ich lekko zestresowana
-Nie kochanie.. Sprawa jest trochę poważniejsza..-powiedziała cicho rodzicielka
-Chodzi o to, że ja i mama jesteśmy poważnie chorzy, lekarze nie dają nam już dużo czasu, właściwie to możliwe, że tylko kilka dni..-zaczął tłumaczyć ojciec
-Co??? Jak to??-w oczach Rose zaczęły zbierać się łzy-czyli, że zostanę już zupełnie sama?-pyta, a jej głos zaczyna się łamać
-Skarbie, masz już 19 lat.. Jesteś doroślejsza niż ja, gdy twoja babcia zginęła w wypadku.. Ja w ciebie wierzę, a ty powinnaś wiedzieć, że na pewno dasz radę.. Słonko.. Przykro mi.. Zawsze będziemy cię z tatą kochać najmocniej jak umiemy, niezależnie czy będziemy tu z tobą, czy tam na górze..-mówi, a po jej policzkach spływają łzy. Mocno przytula córkę, a do ich uścisku dołącza również tata.
-Zobaczysz nas jeszcze w wielu naszych rzeczach, na zdjęciach i we wspomnienia, a my zawsze będziemy obok i nie pozwolimy cię nikomu skrzywdzić-powiedział tata tuląc mocno córkę i żonę.
Mija kilka dni. Rodzice przegrali z chorobą. Rose chodziła jak zbity pies. To z urzędu do kościoła, to z kościoła na cmentarz i w końcu do domu pogrzebowego. Zrobiła wszystko czego pragnęli. Minęło kilka miesięcy, aż się pozbierała. Po tym czasie spakowała rzeczy z rodzinnego domu i wyjechała do Wielkiej Brytanii. Ojczyzna za bardzo przypominała jej miłość, jaką otaczała ją rodzina. Dom wystawiła na sprzedaż. Zaczęła nowe życie.
Hejo taki tam wyciskacz łez na początek. Wiem, nie mam o tym pojęcia, ale trudno. Trzymajcie kciuki, aby było coraz lepiej!/ Rose xoxo
Fajny, ciekawie się zapowiada, wysyłaj mi na fb zawsze! :D
OdpowiedzUsuńFaaaaaaaaaaaaaaaajny! Wiesz, że z chęcią poczytam kolejny rozdział, prawda? :D
OdpowiedzUsuńNo więc dodaj dzisiaaaaj jeszcze jednego nexta... :3